poniedziałek, 13 maja 2013

`.Sie­działa sa­mot­nie na moście pełnym ludzi. NA świecie jest 6 mln ludzi a ona sie­działa sa­mot­nie !
Ciepły wiatr suszył jej łzy, które spa­dały od­bi­jając się echem o des­ki. Szum wo­dy, ruch uliczny, roz­mo­wy ludzkie a jed­nak ona słyszała każde uderze­nie tej łzy. Jak­by każda z nich ważyła to­ne.
Może wyos­trzył mi się słuch? A może to łzy wołają do mnie?

bra­kowało jej go. Tak bra­kowało. Je­go brązo­wych oczu ,w których to nie raz się to­piła. Je­go ciepłych ust.Je­go cham­skich zacho­wań i te­go w ja­ki sposób pa­lił pa­piero­sy.
Bra­kowało jej..
łzy ro­biły się co­raz cięższe. Na­bierały na­wet kształty. Je­go oczu, dłoni, no­sa.Pa­liły ją od środ­ka. Jed­nak nie chciała przes­tać.Może dzięki te­mu uj­rzy je­go całe od­bi­cie.Zo­baczy go.

Uj­rzała go.Jed­nak nie był sam.Ideal­nie widziała je­go ob­raz z nią.Tu­liła go moc­no a jej brązo­we włosy otu­lały je­go tors.
Pat­rzyła na nią.Wzro­kiem zwy­cięzcy.
To mo­ja wi­na-po­myślała.Nic nie zro­biłam, poz­wo­liłam żeby odem­nie od­szedł choć sa­ma o to pop­ro­siłam. Nie próbo­walam go po­tem odzys­kać.
Tak, to mo­ja wi­na.

Skoczyła..`

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz